20 marca 2014

Dominik Jasiński - Wywiad (część 1)

TH&Stary Van Dam Starry
Marita Machowska




Któregoś razu dostałem zaproszenie na wystawę sztuki Jasiński&Friends organizowaną w Galerii Przy Teatrze w Warszawie. Ponieważ dotrzeć niestety się nie udało, pozostało mi "polizać lizaka przez papierek", czyli obejrzeć relację z wystawy na youtube. ;) Całość robiła wrażenie. Świetny klimat, ogromna ilość odwiedzających w różnym wieku i brak sztucznego pompowania atmosfery- to były moje pierwsze wrażenia(zaraz po tych, że lizak w papierku też może być intrygujący). ;)

Kuratorem wystawy był Dominik Jasiński, który- jak się okazało- jest też aktywnym artystą. 

Zapraszamy na wywiad.








Nesoart: Jak mija Ci dzisiejszy dzień? Co ciekawego porabiałeś?


Dominik: W nocy wróciłem z Belfastu, gdzie otwierałem kolejną wystawę, a od rana jestem dzisiaj na nogach. Dzisiaj kładłem kolejną warstwę na dwa obrazy na zamówienie, które chciałbym skończyć w przyszłym tygodniu, potem zacząłem pracę nad projektami na koszulki i nad dwoma obrazami, które projektuję dla nowo otwartej japońskiej restauracji w Kuwejcie.
Wieczorem pojadę na finisaż wystawy zbiorowej, w której biorę udział (przy okazji Dni Niepodległości Kuwejtu), potem kolacja I praca nad nową serią grafik, która od kilku tygodni siedzi mi w głowie.


Nesoart: Nieźle...Twoja aktywność robi wrażenie, :) Sugeruje też, że jesteś bardzo zorganizowanym człowiekiem... Istnieje coś takiego jak Twoja "rutyna dnia"?

Dominik: Każdy mój dzień tutaj zaczynam podobnie– wstaję o 6.00, siłownia, basen i dobre śniadanie, a od 9.00 zaczynam pracę.
Zazwyczaj pracuję od 09.00 do 18.00, a potem jeszcze od 20.00 do upadłego.






Nesoart: Zostańmy na chwilę przy Kuwejcie. Jak mieszka Ci się w państwie islamskim, sąsiadującym z dość niespokojnym Irakiem i intrygującą, ale też surową i restrykcyjną, a nawet radykalną (z punktu widzenia Europejczyka) Arabią Saudyjską?

Dominik: Im dłużej jestem w Kuwejcie, tym bardziej mi się tutaj podoba. To bardzo "łatwy" kraj do mieszkania. Jeżeli nie patrzeć na to, że załatwienie każdej formalności zajmuje więcej czasu niż w Polsce, to jest ok. Mieszkam nad samym oceanem, pogoda jest idealna(nie lubię zimna), może brakuje trochę deszczu… 

Nesoart:  Jedzenie dobre? :)


Dominik: Jedzenie pyszne I świeże– jak mam ochotę na rybę, to wsiadam w samochód I po pięciu minutach jestem na targu rybnym, gdzie lokalni rybacy wystawiają dopiero co złowione pyszności. Z kolei w souku jest cała aleja ze straganami warzywno– owocowymi. Niektórych specjałów nie widziałem nigdzie indziej na świecie. Teraz trwa jeszcze sezon na świeże trufle– proszę sobie wyobrazić, jaka to przyjemność nawet przejść się po takim targu, pełnym świeżych fig, granatów I innych specjałów, nie wspominając o przyprawach– wszystko jest kolorowe I pachnące.

Nesoart: Wygląda to wszystko bardzo sielankowo, ale chyba nie jest takie różowe do końca, prawda? Odczuwasz w jakiś sposób sąsiedztwo Iraku?

Dominik: Jeżeli chodzi o niepokoje związane z Irakiem, to jeszcze za wcześnie, żeby antagozimy wygasły– minęło dopiero ponad 20 lat od czasu irackiej inwazji na Kuwejt. Od czasu do czasu można zobaczyć w zatoce kawalkadę okrętów zbrojnych, ale Kuwejtczycy skupiają się bardziej na celebracji swojej wolności I niepodległości niż rozpamiętywaniu przeszłości. To bardzo dumny naród.

Nesoart:  A sąsiedztwo Arabii Saudyjskiej?

Dominik:  Związki z Arabią Saudyjską są bardzo mocne– pamietajmy, że to jeden z krajów Zatoki Perskiej, który przyszedł Kuwejtowi z pomocą. Każda wojna niesie ze sobą dużo okrucieństwa I zniszczeń.
Niedawno rozmawiałem ze znajomymi, że wybrałem się na pustynię I dojechałem prawie pod samą granicę z Irakiem, robiłem zdjęcia, oglądałem wielbłądy… Patrzyli na mnie z przerażeniem. Zapytałem, dlaczego mają takie wielkie oczy I okazało się, że mało kto się w te rejony zapuszcza, bo części terenów jeszcze nie rozminowano I nie bardzo można oddalać się od drogi. Ja, w swojej ignorancji (jak to turysta), błąkałem się tak między tymi minami, szukając fajnego ujęcia do zdjęcia.


 



Nesoart:  Dla człowieka wychowanego w kulturze Zachodu, pewnego rodzaju szokiem może być sposób traktowania w tych rejonach kobiet, podejście do różnego rodzaju uciech cielesnych czy stosunek do samej kultury Zachodu. Jak traktuje się tam artystów? :)

Dominik: Pamiętajmy, że nie wszędzie jest tak samo. Kraje Zatoki zmieniają się dosyć szybko. Podczas gdy Arabia Saudyjska rzeczywiście może uchodzić za ‘kraj dzikusów’ ze względu na swój fanatyzm, brak postępu, koszmarne traktowanie kobiet (mierząc miarą europejską), to Dubaj czy Katar są dosyć ‘rozwiązłe’. Kuwejt jest tak pośrodku. Wystarczy przejść się po centrum handlowym The Avenues, żeby dostrzec jak duży jest tu wpływ Europy czy USA. Można spotkać kobiety zakryte od głowy po czubki palców u stop, ale można spotkać też takie, które swoim drapieżnym makijażem przyciągają wzrok mężczyzn I wcale się tego nie wstydzą. Kuwejtczycy to naród bardzo bogaty, dużo podróżują po świecie, widzą, jak żyje się w innych krajach. Szczególnie to młodsze pokolenie- 30-latków-  żyje bardzo po europejsku.

Jeżeli chodzi o pracę artystyczną, to jest lepiej niż myślałem. Szybko znalazłem pierwszych klientów na portrety. Rynek sztuki jest tutaj nadal nienasycony, ponadto Kuwejtczycy lubią pokazywać swoje bogactwo I się nim chwalić. Więc kiedy zobaczą u kogoś wyeksponowany na ścianie portret to koniecznie chcą mieć coś podobnego u siebie. Nie wiem, kto wymyślił powiedzenie, że o gustach się nie dyskutuje– to jakaś bzdura! Gusta w Kuwejcie można podsumować dwoma słowami: na bogato. 

Nesoart: A sfera szeroko pojętej rozrywki? :)

Dominik: Brak jest muzyki, kin I alkoholu. Tzn. kina są, ale z filmów wycina się wszystkie pocałunki i takie tam amory (zostawia się przemoc i mordowanie). Skłamałbym, że alkoholu dostać nie można– co drugi pędzi tutaj domowe wino czy bimber na etanolu (to chyba jednak nie etanol, ale tak to tutaj nazywamy, bo jest baaaardzo mocny, taki przemysłowy). Natomiast przełom widać w miejscach, gdzie młodzi ludzie spotykają się socjalnie. Są to zazwyczaj restauracje(oczywiście każda ma w swoim menu drinki, takie jak mojito czy cosmopolitan– tyle, że bez alkoholu), które coraz częściej wyglądem, muzyką(i jej głośnością) przypominają nocne kluby.

Szczęście mają Brytyjczycy I Amerykanie, bo ich ambasady działają tu bardzo prężnie I tworzą dynamiczne społeczności, zbliżając do siebie ludzi. Mi po wizycie w ambasadzie polskiej powiedziano po otwarciu drzwi: tutaj się nic nie dzieje, jedno spotkanie w roku przy śledziu. Oczywiście placówka tej rangi to nie dom schadzek, ale może warto by odgórnie troche rodaków w tych stronach zmobilizować…

Nesoart: Powiem Ci szczerze, że jak tego słucham, to sam mam ochotę się zmobilizować i pomieszkać trochę w tych stronach. Kto wie... ;) Ciężko było się zaaklimatyzować? 

Dominik: Dla mnie-jako dla malarza głównie portretującego- sporym wyzwaniem było już samo przyjęcie do świadomości faktu, że będzie ciężko. Już przy wyborze prac na pierwszą wystawę(w galerii Dar Al Funoon) pani kurator powiedziała otwarcie– żadnych kobiet, bo zamkną galerię. I tak dziwię się, że udało mi się przeforsować kilka bardzo anatomicznych rysunków.

Jednocześnie rośnie młode pokolenie świadomych konsumentów sztuki, niekoniecznie głodne sztuki europejskiej, ale sztuki dobrej.

Nesoart: Możesz polecić jakichś ciekawych artystów z tych stron?

Dominik: Reza Abedini, Asad Bunashi.



Reza Abedini


Asad Bunashi


Nesoart: A jak porównałbyś mentalność Polaków i Kuwejtczyków? Powiedzmy, pod kątem codziennego życia i odbioru sztuki.


Dominik: Między naszymi narodami więcej jest chyba jednak różnic niż podobieństw. Zaczynając od tego, że Polacy są bardziej pracowici, a Kuwejtczycy od kołyski przyzwyczajeni do tego, że ktoś za nich posprząta, ktoś ugotuje, zrobi zakupy, zatankuje samochód(chyba dlatego tak mi się tam podoba). Kuwejtczycy są bardzo hojni I wystarczy niewiele, a stają się wylewni I szczodrzy, natomiast Polacy to nadal w dużej mierze naród ‘psów ogrodnika’ I krętaczy. Być może nieładnie z mojej strony tak kalać własne gniazdo, ale to tylko moje obserwacje. W końcu był jakiś powód dla którego zdecydowałem się na emigrację– i nastawienie Polaków do siebie nawzajem oraz nasza etyka pracy miała tu bardzo duże znaczenie.

Jeżeli chodzi o podobieństwa, to zarówno Polacy, jak I mieszkańcy Kuwejtu są bardzo zorientowani na rodzinę, mają silne poczucie przynależności narodowej, duże poczucie patriotyzmu.







Nesoart: Widzisz jakąś wyraźną różnicę w odbiorze sztuki w Polsce i w innych rejonach świata? 

Dominik: Odbiór sztuki w Polsce i w innych rejonach świata to temat na bardzo obszerny artykuł. Bo chociaż gonimy Zachód naprawdę szybko, to cały czas gonić go musimy. I dużo nam jeszcze brakuje. Trochę się poprawiło, bo coraz częściej spotykam się z klientami traktującymi sztukę jako inwestycję, jako towar, którego wartość wzrasta wraz z upływem czasu. Nadal jednak przeważają ci, którzy dobierają obraz do koloru ścian.


Nesoart: Muszę się niestety z tym zgodzić. Właściwie pokrywa się to całkowicie z tym, czego dowiaduję się od innych polskich artystów, którzy wolą działać raczej za granicą niż w Polsce. No cóż... Jest jak jest. :)

Miałeś okazję wielokrotnie wystawiać swoje prace na różnych wernisażach, ostatnio coraz częściej za granicą, jak chociażby w Moskwie czy Irlandii Północnej. Istnieje jakaś różnica w podejściu  organizatorów zagranicznych i polskich w stosunku do artystów?


Dominik: Mam w Polsce kilka zaprzyjaźnionych galerii (jak choćby AMARISTO Galeria Przy Teatrze czy Galeria Van Den BERG), z którymi współpraca od samego początku i przy każdej okazji jest profesjonalna i przyjemna. To takie miejsca, gdzie nie boję się zostawić obrazów ‘na gębę’. Niestety wszędzie indziej pierwsza rzecz, jaką robię, to negocjacja i podpisanie umowy. Kilkakrotnie naciąłem się zupełny brak profesjonalizmu I amatorszczyznę. Artystów nadal traktuje się u nas jak półgłówków, szczególnie tych młodych. To, co mnie jednak najbardziej denerwuje, to zawyżanie przez polskie galerie marży i eksploatacja twórców. Zdarzyło mi się, że galeria chciała 60% prowizji ze sprzedanych prac– nawet nie zaczynam rozmowy. W niektórych miejscach oprócz wysokich prowizji galeria pobiera też opłaty(zazwyczaj kilkutysięczne!) za wynajem powierzchni. To jakiś absurd! Całe szczęście młodzi ludzie mają coraz więcej możliwości dotarcia do klienta. Internet hula na dobre, powoli rodzi się u nas też idea promowania tego, co polskie, kupowania naszej rodzimej sztuki, co mnie bardzo cieszy.

Organizacja wystaw w Irlandii Północnej czy w Portugalii bardziej kojarzy mi się z przyjemną atmosferą, brakiem podejrzliwości, współpracy.





Na tym kończymy pierwszą część wywiadu. 

W drugiej części skupimy się bardziej na samym Dominiku i sztuce nie tylko jego autorstwa. Dowiecie się również, jakie emocje w swojej twórczości usiłuje on przekazać, co sądzi o szlifowaniu warsztatu, jak opisałby swoją twórczość niewidomej osobie i czy próbował malować miłość, ;) No i- oczywiście- czym jest dla Dominika Wszechświat. ;)


W międzyczasie zapraszamy na:




Z wyrazami
TH&Stary Van Dam Starry