7 grudnia 2014

Loui Jover - "Niekończąca się przygoda" / wywiad

THe Soul Reactor




Loui Jover to jeden z tych artystów, którzy wykształcili swój unikatowy, charakterystyczny styl. Nie sposób pomylić go z żadnym innym twórcą. Pochodzący z Australii, były żołnierz, opowiedział nam o swoim drewnianym sanktuarium, milczącym cierpieniu i o tym, że nic nie jest z góry określone. Zapraszam.




neso: jak się dzisiaj miewasz, Loui?

Loui: W 100 procentach świetnie. Dzięki!

neso: Mógłbyś opowiedzieć nam jak wygląda Twój "zwykły" dzień?

Loui: Opis swojego przeciętnego dnia ograniczyłbym do działalności artystycznej, jaką wykonuję. W innym przypadku odpowiedź będzie nużąca i długa (śmiech). Wstaję rano, piję kawę, biorę prysznic, itd. Zgodzisz się zapewne ze mną, że ciekawiej będzie pogadać o sztuce?

neso: Jasne, porozmawiajmy zatem o Twojej działalności artystycznej.

Loui: Tak więc rysuję praktycznie każdego dnia, chyba że zaistnieje jakiś abstrakcyjny powód, który mi to uniemożliwi, jak na przykład zapadnięcie w śpiączkę, upadek z klifu, czy inne tego typu rzeczy. Jeżeli wszystko jest w porządku, rysuję każdego dnia albo - żeby być dokładniejszym - każdej nocy.

neso: Wolisz pracować w nocy?

Loui: Zasadniczo wolę pracować w nocy, ponieważ jest wtedy cicho i "nieruchomo". Za dnia zwykle przygotowuję się do pracy; robię makiety z kartek ze starych książek, na których potem maluję, poszukuję inspiracji czy szkicuję wykorzystywane później pomysły.




neso: Masz jakieś ulubione miejsce do pracy?

Loui: Nad wszystkim pracuję w małym, drewnianym studio, które mieści się za moim domem. To miejsce to takie moje sanktuarium. Bardzo lubię intymność i prywatność, które mi zapewnia. Potrzebuję samotności w trakcie wykonywania swojej pracy artystycznej. Lubię być wtedy zupełnie sam, ponieważ łatwo się rozpraszam. Wyjątek stanowi sytuacja, w której pracuję z modelem.

neso: W takim przypadku "drewniane sanktuarium" wydaje się dobrym pomysłem.
- Loui, popraw mnie jeżeli się mylę: działalność artystyczna to Twoje główne zajęcie, z tego się utrzymujesz, prawda?

Loui: Zgadza się, jestem pełno-etatowym artystą, utrzymującym się ze swojej artystycznej działalności. Trochę zajęło mi dojście do tego, ale teraz jestem w tym a nie innym miejscu i jestem z tego powodu szczęśliwy. Bardzo doceniam ten fakt. Nic już nie jest w tym świecie z góry określone.



"Drewniane Sanktuarium"

neso: Podczas naszej ostatniej rozmowy wspomniałeś, że pochodzisz i mieszkasz obecnie w Quensland w Australii. Powiedz, proszę, kilka słów o tym miejscu.

Loui: Panuje tu sub tropikalny klimat, tak więc miejsce ma swoje wady i zalety. Przykładowo nie cierpię tutejszego lata. Zwykle uciekam o tej porze roku w inne miejsca albo po prostu cierpię w milczeniu. Z kolei zimy są prawdziwie idylliczne. Panuje wtedy idealna temperatura, przy której naprawdę człowiek czuje, że żyje. Mam tu swój mały dom i duży ogród, w którym mieści się moje małe studio. 

neso: Porozmawiajmy o Twojej technice. Jak byś ją określił?

Loui: Najprościej mówiąc, maluję tuszem Sumi na starych kartkach z książek.

neso: Mówiłeś o ciszy i spokoju przy jakim Ci się najlepiej pracuje. Tylko tego potrzebujesz? Żadnych "wspomagaczy"? 

Loui: (śmiech) Radzę sobie w zupełności bez nich. Jedyne, czego naprawdę potrzebuję, to być pozostawionym w spokoju i mieć możliwość swobodnej kontemplacji. Zwykle dlatego swoje prace kończę późno w nocy.




neso: W jednym z Twoich wywiadów przeczytałem: "Rysowałem od małego. Moi rówieśnicy zatrzymali się na pewnym stopniu rozwoju. Ja nigdy".
Jakie wymagania sobie stawiasz, żeby stawać się coraz lepszym artystą i rozwijać umiejętności techniczne?

Loui: Zawsze jestem otwarty na odkrywanie nowych obszarów rysunku. Jestem przekonany, że może to być niekończąca się przygoda. To prawie jak granie na gitarze, skrzypcach czy pianinie. Odkrywanie nigdy się nie kończy. Czasami można rysować i ulepszać niuanse, jak w moim przypadku. Ten głód odkrywania na nowo definicji rysunku utrzymuje mnie w stanie zadowolenia i zaspokojenia.

neso: Pracowałeś dla australijskiej armii jako ilustrator i reprograf, Opowiedz proszę kilka słów o tym okresie.

Loui: Lubiłem pracować w wojsku na tym polu, ale jeżeli mam być szczery, to jestem całkowitym pacyfistą i raczej uciekłbym stamtąd niż mierzył się z jakąkolwiek niebezpieczną sytuacją (śmiech). Wygląda na to, że jestem artystą i tchórzem. Opuściłem miejsce akcji i zostawiłem rzecz profesjonalistom. 

neso: (śmiech) Całkowicie rozumiem. Zakładam jednak, że była to okazja, żeby zwiedzić kawałek świata...

Loui: Dzięki wojsku miałem okazję zobaczyć wspaniałe miejsca na świecie, jak Borneo czy Państwa Południowo-Wschodniej Azji, których zapewne nie odwiedziłbym na własną rękę. Dopóki przygoda trwała, było świetnie, jednak nigdy nie uważałem, że kariera wojskowa to coś dla mnie. Po prostu jako młodemu facetowi dało mi to trochę przeżyć i emocji.

neso: Rozwinęło to również w jakiś sposób Twoje umiejętności artystyczne?

Loui: Zdecydowanie. Płacili mi za rysowanie i naukę w tym zakresie. Płacili również za kursy i szkolenia w takich dziedzinach jak sitodruk, modelowanie terenowe, sztych, grafika komputerowa, kartografia, fotografia itd. 





neso: Porozmawiajmy o Twoich artystycznych inspiracjach. Śledzisz obecnie twórczość innych artystów?

Loui: Obawiam się, że jestem dość samolubny w tej kwestii. Występuje tu taki mały paradoks.Chodzi mi o to, że nie śledzę twórczości nikogo konkretnego, jednak bardzo lubię obserwować, co dzieje się w tym obszarze na świecie. W księgarniach i bibliotekach od zawsze najbardziej interesowała mnie półka z książkami o sztuce. Moje nienasycenie sztuką jest ogromne. Nie mam jednego stylu czy nurtu, który najbardziej by mnie pociągał. Jestem w stanie docenić różne formy sztuki od street artu do folkloru i wszystkiego pomiędzy. Moją jedyną aspiracją jest ciągłe rysowanie i utrzymywanie się z tego. Dla mnie to wolność.

neso: Muzyka również potrafi być całkiem inspirująca. Masz jakieś ulubione gatunki muzyczne albo kapele?

Loui: Kocham słuchać muzyki w trakcie pracy i czytania poezji lub podczas słuchania interesujących audycji radiowych, np. o sztuce. Tutaj podobnie jak w przypadku sfery sztuki nie mam ulubionego gatunku, wykonawcy czy epoki muzycznej. Nie wydaje mi się, żebym był skłonny polubić współczesną, komercyjną muzykę popową. Jest dla mnie zbyt zwiotczała  i ograniczona sztywnymi ramami. Twór, który został tak pomyślany, aby przynosić pieniądze bezdusznym korporacjom i używający młodych, "pięknych" ludzi jako pionków.

neso: Zgadzam się, ale na szczęście istnieje jeszcze ta ciekawsza strona muzyki. Słuchałeś ostatnio czegoś ciekawego?

Loui: Aktualnie lubię słuchać albumów:
Freewheelin - Boba Dylana -Surowa i czysta poezja.
Valkiria Wagnera - piękna, epicka muzyka. 
Miles Davis - Bitches Brew - genialna.
Radiohead - Ok Computer - zawsze świeża i odkrywcza.
Do tego wszystko, co plemienne i oparte o motywy perkusyjne. Lubię również poczynania współczesnego zespołu zwanego Arcade Fire, który stworzył ciekawą mieszankę alternatywy i popowych brzmień na swoim ostatnim albumie - "Reflektor".




neso: Miałbyś jakieś wskazówki dla początkujących artystów?

Loui: Wskazówki? Doprawdy nie jestem dobry w dawaniu ich. W zasadzie sam ich poszukuję (śmiech). Ale na serio... Jeśli mógłbym dać jakąś radę, powiedziałbym:

Bądźcie dla siebie prawdziwi i kierujcie się odwagą. Zawsze gdzieś za rogiem czai się ktoś gotowy Cię mocno skrytykować. Nie przejmuj się tym zupełnie. Wyhodujesz dzięki temu grubą skórę, która umożliwi Ci swobodne tworzenie niezależnie od opinii innych. Ostatecznie sztuka nie ma żadnych reguł. Możesz zrobić dosłownie wszystko. Oczywiście, jeżeli nie stanie się przy tym nikomu żadna krzywda (śmiech).


neso: Brzmi jak dobra rada. Zostawmy temat sztuki. Masz jakieś zainteresowania poza nią? 

Loui: (po chwili namysłu) Jestem bardzo nudnym człowiekiem. Nie mam zbyt wielu innych zainteresowań. Bardzo lubię odwiedzać inne miasta. Lubię się włóczyć i oglądać dobre filmy. Poza tym nic, tylko rysowanie (śmiech). Widzisz... sama nuda. 

neso: Miejsce na świecie, które szczególnie mocno zapadło Ci w pamięć?

Loui: Paryż. Jest do bólu szablonowe, ale bardzo je lubię. Może przez to jego wysublimowanie?

Więcej prac i informacji o Loui, znajdziecie TUTAJ 








korekta: 
Dominika Pyłczewska