28 lipca 2014

"O tym się nie mówi." Agnieszka Rzońca - Wywiad

THe Soul Reactor




"Rozumiem działania współczesnej sztuki. Każdy może tworzyć co mu się podoba bo każdy jest wolny, każdy czuje i postrzega inaczej. Nikt nie ma prawa, by rozliczać innych ze sposobu ich odczuwania - do jednych to trafi, inni przejdą obok nie odwróciwszy nawet głowy. Jednak gdzieś w środku odczuwam zawód, żal, a może złość, bo często czuję się przez sztukę oszukiwana".

- Agnieszka Rzońca

Zapraszamy na wywiad.




th: Jak wakacje mijają? Podczas naszej ostatniej rozmowy mówiłaś, że akurat wyjeżdżasz. Zdradzisz gdzie byłaś?

Agnieszka: Dobrze mijają. Dzięki. :) Właśnie wróciłam z Alp. Potrzebowałam trochę rozruszać zastane kości po całym roku pracy. Lubię góry i aktywny wypoczynek. Planuję jeszcze jeden wypad, ale tym razem będzie to zwiedzanie i maraton po muzeach i galeriach. Muszę się przyznać, że choć uwielbiam podróżować, to męczę się wtedy i frustruję, bo przez dłuższy czas nie mogę malować. W te wakacje to już szczególnie, bo pomiędzy przeprowadzkami a wyjazdami mam po parę dni wolnego, kiedy trudno jest wygospodarować sobie na szybko kąt do pracy i na szybko coś „zmalować”.


th: Jesteś bardzo młodą artystką, stawiającą pierwsze poważne kroki na rynku sztuki. Jest ciężko czy może wszystko idzie jak po maśle?:)

Agnieszka: Nie wiem czy jest ciężko, bo akurat w tej kwestii jestem optymistką. Ale chyba trochę jest, ponieważ trzeba się wybić, wypłynąć - sprawić, żeby inni dowiedzieli się o tym, że się maluje; trzeba pokazać, że jest się dobrym; ale też że mimo młodego wieku i „stażu” w malarstwie, można pokładać we mnie nadzieje. Z młodego wieku można uczynić atut.

th: Zagłębiając się w Twoje prace, nie sposób zapytać o inspiracje. Istnieje jakiś artysta, który szczególnie na Ciebie wpłynął? A może wpływa nadal ?

Agnieszka: Oczywiście, że istnieją artyści, a raczej obrazy, które na mnie szczególnie wpływają. Mogłabym wymienić parę nazwisk, jednak upodobania zmieniają mi się dość często. Raczej jest tak, że pewne obrazy mnie zaczarowują i przez dłuższy czas nie mogę przestać o nich myśleć. Potem to oczarowanie nimi mija na rzecz innych. Czasem zachwyca mnie kolorystyka, czasem praca pędzlem, czasem nastrój albo tylko na przykład spojrzenie namalowanej osoby. Ogólna atmosfera i tematyka obrazu najczęściej jednak idą w parze z fascynacją umiejętnościami technicznymi. Uważam, że artysta to ktoś, kto potrafi pokazać dużo więcej niż „zwykły” człowiek – też i kunsztem wykonania dzieła. Gdyby nie umiejętności, każdy przecież mógłby malować, bo każdy ma jakąś historię czy uczucia warte opowiedzenia. 

th: Co w takim razie cenisz najbardziej w sztuce?

Agnieszka:  W mojej piramidzie wartości w sztuce najwyżej stoją i przeplatają się ze sobą: umiłowanie piękna, treść i atmosfera jaką niesie dzieło oraz doskonały warsztat, umiejętności techniczne. 

th: Mogłabyś rozwinąć te cenione przez Ciebie elementy? Czym one są dla Ciebie?

Agnieszka:  Piękno jest dla mnie nierozerwalnie związane ze sztuką; w człowieku, od początku jego istnienia i od czasu, kiedy po raz pierwszy sięgnął po narzędzie by przedstawić sylwetki zwierząt w jaskinich, tkwi zamiłowanie do niego. Ta tęsknota za nim objawiała się przez czas trwania wszystkich epok i szukano go na różne sposoby. Pragnienie poszukiwania piękna zawsze było czynnikiem sprawczym do wspaniałych rzeczy. Jeśli rozejrzymy się wokół siebie to od razu zdamy sobie z tego sprawę. Lubimy otaczać się tym, co ładne, estetyczne, podróżujemy by doświadczać piękna przyrody czy wspaniałych miast. Spójrzmy na przykład na Włochy, kolebkę sztuki - jak rzucisz kamieniem to najpewniej trafisz we wspaniały zabytek. Nie znam nikogo, kto jeździłby na drugi koniec świata oglądać śmietniki, znam natomiast masę ludzi którzy jeżdżą daleko by zachwycać się niesamowitą przyrodą, architekturą, by zobaczyć obrazy mistrzów pędzla. Mój Profesor kiedyś powiedział, że poszukiwanie piękna rodzi człowieka, a poszukiwanie brzydoty rodzi potwora. 

th: Sporo tych 'potworów' w dzisiejszej sztuce...
 
Agnieszka: Rozumiem działania współczesnej sztuki. Każdy może tworzyć co mu się podoba bo każdy jest wolny, każdy czuje i postrzega inaczej. Nikt nie ma prawa, by rozliczać innych ze sposobu ich odczuwania - do jednych to trafi, inni przejdą obok nie odwróciwszy nawet głowy. Jednak gdzieś w środku odczuwam zawód, żal, a może złość, bo często czuję się przez sztukę oszukiwana. O tym pisze Baudrillard. Uważa, że sztuka dziś od nas wymaga, byśmy darzyli ją zaufaniem pod pretekstem, że jest niemożliwością, aby jej dzieła były aż w takim stopniu niczym - że coś musi się za nimi przecież kryć. Ten, kto nie rozumie albo nie zgadza się z tym co ogląda i odważy się otworzyć usta, jest po prostu nazywany głupcem. A może tu nie ma nic do rozumienia? Nie wiem skąd ten pojawiający się częsty pogląd, że "stos patyczków" niesie w sobie głębszą treść i przekaz niż doskonały obraz. Czasem chyba wolę prostą szczerość malarza ulicznego malującego widoczki, niż wielkich artystów robiących niezrozumiałe rzeczy pełne nadętej teorii.

th: hmmm...




Więcej 'dziwności' tutaj

th: Jak wygląda Twój twórczy proces? Masz przed sobą puste płótno... i co się dzieje?

Agnieszka: Mój twórczy proces nie zaczyna się od pustego płótna, zaczyna się dużo wcześniej. :) Najpierw widzę coś, co mnie oczaruje, zachwyci, wprawi w zadumę czy w jakiś szczególny sposób poruszy. Zapisuję to w sobie i obraz sam powoli kiełkuje i napływa mi przed oczy. Potem trzeba go zaprojektować: rozrysować na kartce jak ma wyglądać, zrobić zdjęcia, poskładać je w jeden projekt... Sam proces malowania jest po części finalnym, wynikającym z tego, czego doświadczam i co chcę unaocznić w formie obrazu. Finalnym – ale i najdłużej trwającym, często żmudnym. Uczącym cierpliwości, wytrwałości, skupienia... 







 
th: są jakieś specjalne warunki, przy których najlepiej Ci się Tworzy?

Agnieszka: Tak, lubię mieć wtedy spokój. Nie potrafię tworzyć w hałasie, gdy dookoła jest dużo bodźców. Nie mogę się wtedy skupić na pracy, bo wszystko odciąga uwagę, rozprasza, a w malarstwie, wbrew pozorom, trzeba dużo myśleć. Poza tym, aby było szczere, wymaga trochę obcowania sam na sam ze sobą i poznawania siebie, a tego nie da się zrobić, gdy nie ma spokoju – też tego w głowie. Rzadko słucham muzyki, natomiast przez większość pracy przy obrazie towarzyszą mi audiobooki. W moim przypadku malowanie jest procesem żmudnym i doskonale słucha się wtedy książek. Wpadam wtedy w swoisty trans, nie istnieje nic oprócz obrazu i słuchanej historii.


th: Bardzo ciekawe. Zwłaszcza w kontekście tego, że taka książka może w pewien sposób "pomóc" w malowaniu ;)

Agnieszka: Dobra powieść potrafi pomóc w malowaniu: niekiedy mocno wpływa też na mój nastrój i tym samym na efekt tego co robię. Często tak skupiam się na pracy, że przestaję słuchać książki i muszę cofać się na przykład o pół godziny. :) Niekiedy maluję też w ciszy.





th: masz przed rozpoczęciem pracy nad obrazem dokładnie zaplanowany efekt końcowy czy bywa, że zmienia się on w trakcie pracy?

Agnieszka: Efekt końcowy mam zaplanowany o tyle, o ile posługuję się projektem i wiem, CO będzie namalowane i wiem, do osiągnięcia jakiego nastroju dążę. Muszę jednak przyznać, że praktycznie zawsze okazuje się, iż efekt odbiega od wcześniejszych wyobrażeń. Może to kwestia niedoskonałej ręki, może zmiennych nastrojów w trakcie malowania, może jeszcze czegoś innego. Często jestem zaskoczona efektem końcowym.



th: Istnieje jakaś specyficzna grupa docelowa, dla której tworzysz albo chciałabyś tworzyć? Kto jest odbiorcą Twojej twórczości?

Agnieszka: Odbiorcą jest każdy, któremu się podobają albo kto znajduje w nich coś dla siebie. Nie myślę o tym kogo to ma poruszyć, bo maluję to, co porusza mnie. Świat jest olbrzymi i na pewno zawsze będą tacy, którzy zatrzymają się nad moimi obrazami i może będą odczuwać podobnie do mnie i na pewno zawsze będą też racy, którzy przejdą obok nich obojętnie. Nie jest to dla mnie problemem.


th: Zapewne pytanie-koszmar dla artysty ale jednak jestem bardzo ciekaw odpowiedzi :) Jak opisałabyś to co, tworzysz? Załóżmy, że rozmawiasz z niewidomą osobą i chcesz jej opisać swoją twórczość.

Agnieszka: Rozmawianie o obrazie to jak taniec architektury. O tym się nie mówi.




///Frank zapewne by się zgodził 
th: Studiowałaś na wrocławskiej ASP, obecnie studiujesz na gdańskiej. Skąd ta zmiana?

Agnieszka: Prawda jest taka, że przyjechałam do Gdańska tylko i wyłącznie po to, aby studiować u profesora Macieja Świeszewskiego. Dużo wcześniej, jeszcze przed studiami, dokładnie wiedziałam jakim malarstwem chcę się zajmować i co mnie porusza, a przeczuwałam, że profesor Świeszewski mi w tym pomoże. Po prostu istnieje między nami porozumienie, a to jest bardzo, bardzo ważne. Profesor to ktoś, kto w tych wczesnych latach będzie wspierał w obranej drodze, pozwoli rozwinąć się po swojemu i nie zdusi w człowieku jego sposobu postrzegania. Okazało się, że doskonale się tu odnalazłam – też i w innych pracowniach – i mogę rozwijać się dokładnie tak, jak chcę i czuję. I zostałam. 


Maciej Świeszewski



th: Co daje Ci edukacja na akademii artystycznej?


Agnieszka: Mogę spróbować tego, czego sama prawdopodobnie bym nie dotknęła. Na przykład w tym roku zapisałam się do pracowni linorytu i od pierwszego wbicia dłuta w linoleum pokochałam tę technikę. Dobre jest też to, że moje wątpliwości mogę przedyskutować z prowadzącymi.

/// Linoryty Agnieszki




th: Jak to jest być w związku z innym artystą ?:)
  
Agnieszka: Fajnie. :) Oboje się bardzo wspieramy. Poza tym możemy się siebie zawsze poradzić i rozumiemy swoje problemy. To jest super. Czasem się baliśmy albo żartowaliśmy, że będziemy ze sobą konkurować. Rzeczywiście czasem jesteśmy zazdrośni, jeśli drugiemu się coś uda, ale jest to niegroźna zazdrość i przede wszystkim cieszymy się nawzajem ze swoich sukcesów. 

th: Zdradzisz jak się poznaliście z “Nienarem” ?

Agnieszka: Nie. :)

/// Polecamy gorąco tworczość Karola. Z pewnością jeszcze do niego wrócimy.

tutaj jego profil FB

"Jest Syn"
olej 140x130cm, 2010 / Nienar

"Niedziela", olej na płótnie, 140x120cm / Nienar

th: Wspominałaś, że Karol pracuje przy filmie “Loving Vincent”. Niesamowita sprawa. Jaki jest Twój stosunek do twórczości Van Gogha?

Agnieszka: Nigdy specjalnie za nim nie przepadałam. ;) Kiedy jednak poznałam jego sylwetkę lepiej i bardziej świadomie oglądam obrazy, trochę się to zmieniło. Cenię jego malarstwo przede wszystkim za zawarty w nim niesamowity ładunek emocjonalny.




th: Twoje zainteresowania poza sztuką?

  
Agnieszka: Podróże. Dwa lata temu jeździliśmy na stopa po Bałkanach i jak do tej pory była to fantastyczna podróż mojego życia. Rok temu jeździliśmy autostopem po Szkocji i zakochałam się w jej krajobrazach. Lubię też sponiewierać się w górach, tam człowiek mocniej doświadcza życia. Moim trochę wstydliwym zainteresowaniem są gryzonie – zwłaszcza z rodziny wiewiórkowatych (do niedawna hodowałam susły). ;))))) Poza tym interesuje mnie wiele rzeczy na jakiś czas, potem te małe zainteresowania spontanicznie porzucam na rzecz innych. Świat jest naprawdę niesamowity i szkoda, że żyje się tak krótko. 









th: Co Twoim zdaniem należy wiedzieć o sztuce, żeby nie wyjść na idiotę? :)

Agnieszka: Trzeba być otwartym i pozwolić sobie na odczuwanie. 
  
th: Jakie masz plany na przyszłość, jeżeli chodzi o sztukę?

Agnieszka: Chcę po prostu malować, na dzień dzisiejszy bez tego nie potrafiłabym żyć. :) Po studiach chciałabym móc zająć się tylko tym i z tego się utrzymać. Świetnie, jeżeli udałoby mi się dojść daleko - ludziom podobałoby się to, co robię. Nie maluję przecież do szuflady. 


 



oraz na nasze pozostałe profile: