10 lipca 2014

Kalina Wińska - Wywiad

THe Soul Reactor




Zapraszamy na obszerny wywiad z Kaliną Wińską, aktywną artystką związaną z wrocławską ASP a obecnie mieszkającą w USA i wykładającą sztukę na Valdosta State University.
 

th: Jak mija Ci dzień?:)
 

Kalina: Świetnie i bardzo pracowicie. Jestem w tej chwili w Północnym Michigan, gdzie będę jeszcze przez tydzień w ramach artystycznej rezydencji czyli Crooked Tree Art Center Residency Program. Jest to czarujące miejsce otoczone lasami z dostępem do wielkiego jeziora Michigan, które znajduje się zaledwie parę kroków od domu. Jest tu znacznie zimniej niż w upalnej Georgii, gdzie mieszkam. Pogoda przypomina mi polską, wczesną wiosnę gdzieś w górach.

th: Skoro o Polsce mowa... Kiedy najbliższa wizyta?

Kalina:W Polsce będę w lipcu, głównie we Wrocławiu.

th: Jakieś sprecyzowane plany co do pobytu?

Kalina: Planuję odwiedzić moich przyjaciół i znajomych ale też odpoczywać wśród rodziny. Raczej trudno mi będzie spocząć w jednym miejscu. Okazuje się, że jeden miesiąc w Polsce ledwie mi wystarcza, żeby nacieszyć się wszystkimi i wszystkim co Polskie. Kiedy widzę się ze znajomymi, zawsze jest tyle do opowiedzenia i wysłuchania.

th: Za Wrocławiem pewnie tęsknisz? :)

Kalina: Uwielbiam Wrocław i zawsze staram się spędzić jak najwięcej czasu w tym mieście, odwiedzając znajomych. Wychodzimy do kina na polskie albo europejskie filmy, których w USA nie mam jak zobaczyć. Chodzimy do teatru bo tego też niestety mi bardzo brakuje. Również do wrocławskich galerii, na letnie koncerty na rynku i oczywiście na zakupy. Tym razem planuję być w Polsce trochę dłużej niż miesiąc.

th: A potem powrót do pracy?

Kalina: Tak. Pracuję ucząc na uniwersytecie przez dziesięć miesięcy w roku. Pozostałe dwa miesiące w lecie mam wolne. Wykorzystuję je na podróże, artystyczne rezydencje i na rozwój mojej artystycznej kariery.




 

th: Masz jakieś konkretne, dominujące skojarzenia z Wrocławiem?

Kalina: Wrocław jest dla mnie miastem, które tętni życiem kulturalnym i zawsze jest otwarte na nowości artystyczne. Dla mnie najważniejsze jest to, że doświadczanie kultury w tym miejscu w jakiejkolwiek postaci jest dostępne dla każdego i jest praktycznie za darmo. Kiedy mieszkałam we Wrocławiu i studiowałam na Akademii Sztuk Pięknych, chwaliłam sobie, że wszędzie było mi blisko: na uczelnię, do kina, teatru, na rynek, do dyskotek, na zakupy. Jak na piechotę za daleko, to tramwajem. Tak więc można powiedzieć, że Wrocław kojarzy mi się z wygodą ale też z łatwym dostępem do kultury na wysokim poziomie, z różnorodnością rozrywki, z mnóstwem ciekawych miejsc, które wpisują się idealnie w miejską tkankę Wrocławia i nadaję mu szczególny charakter.

th: Można powiedzieć, że bardzo konkretnie podeszłaś do kwestii edukacji związanej ze sztuką. Najpierw Uniwersytet HBK Braunschweig (Niemcy), potem ASP Wrocław, następnie School of Art and Art History University of Florida, gdzie uzyskałaś tytuł “Master of Fine Arts” aż wreszcie zostałaś “Assistant Professor” na Valdosta University (Georgia,USA). Robi wrażenie… Mogłabyś opowiedzieć trochę o przebiegu tej edukacji?


Kalina: To trochę skomplikowane, przyznaję. Nie wiem, czy mogę powiedzieć, że moje decyzje w związku z edukacją były wykalkulowane albo, że były konkretne. Wynikało to raczej z romantycznego podejścia do sprawy (śmiech). Więcej było tu intuicji niż jakiegokolwiek obrachunku.

th: I jakoś to się wszystko potoczyło... ?:)

Kalina: Tak, można powiedzieć, że odważnie podążałam "za głosem serca" (śmiech) 
A tak poważnie, to wydaje mi się, że byłam niedojrzała w myśleniu o sztuce, w jej rozumieniu i rozumieniu mojego miejsca w sztuce. Oczywiście każdy młody artysta ma podobne myśli. Po prostu czułam, że jestem bardzo naiwna a pragnęłam tworzyć sztukę, która miałaby jakieś ciekawe przesłanie, była dobra i oczywiście oryginalna. Byłam też ciekawa świata, chciałam podróżować. No więc otrzymałam Socrates Erasmus stypendium, które umożliwiło mi studiowanie przez jeden semestr na Uniwersytecie w Braunshweigu w 2007 roku. 

th: Pewnie miło wspominasz ten okres? ;)

Kalina: Oczywiście! Był to fantastyczny czas. Bardzo podobało mi się w Niemczech. Wzięłam dziekankę na ASP we Wrocławiu i postanowiłam znaleźć pracę jako Au Pair w Niemczech, dzięki czemu mogłam pozostać tam przez kolejny rok, ucząc się języka niemieckiego, poznając tamtejszą kulturę i sztukę.

th:  A jak trafiłaś do USA?

Kalina: Właśnie w Niemczech poznałam ludzi, którzy zainspirowali mnie do wyjazdu do Stanów aby kontynuować naukę na tamtejszych uniwersytetach. 

th:  pewnie nie było łatwo...chociażby przez wzgląd na koszty studiowania w USA

Kalina: Oczywiście, jak większości z nas w Polsce, studiowanie na jakimkolwiek uniwersytecie w USA wydaje się nieosiągalne ponieważ koszt płatnych studiów jest tam zazwyczaj nieprawdopodobnie wysoki. Rozwiązaniem tego było ubieganie się o uniwersyteckie programy, które oferują stypendia pozwalające na pokrycie kosztów studiowania i dodatkowo wspomagają w odciążeniu kosztów utrzymania. 

th: Łatwo dostać takie stypendium?

Kalina: Warunkiem uzyskania takiego stypendium są bardzo dobre wyniki w nauce i wspaniałe portfolio artystyczne. Innymi słowy: trzeba być bardzo dobrym w tym co się robi i to udowodnić. Dostać się również nie jest łatwo bo zazwyczaj jest tylko kilka miejsc. W moim przypadku były tylko trzy miejsca a kandydatów bardzo wielu.



th: Jakich kandydatów najczęściej szukają amerykańskie uczelnie? 

Kalina: Amerykańskie uniwersytety są bardzo zainteresowane kandydatami, którzy są oryginalni, pochodzą z innej kultury albo są obcokrajowcami.

th: Jak uważasz, dlaczego akurat takich kandydatów poszukują?

Kalina: Jest to podyktowane różnego rodzaju prawnymi regulacjami, nastawieniem na multikulturowość, prawem o niedyskryminacji ze względu na rasę, grupę etniczną, kolor skóry etc. W pewnym sensie jest to wpisane w ducha amerykańskiego narodu i jest częścią filozofii amerykańskich wyższych uczelni, które dążą do większej różnorodności. Ta z kolei gwarantuje innowacyjność i unowocześnienie.







th: Zauważyłaś jakieś różnice w podejściu do samej sztuki i edukacji związanej ze sztuką przez Niemców, Polaków i Amerykanów?

Kalina: Myślę, że najbardziej kompetentna jestem w wymienieniu różnić pomiędzy polskim i amerykańskim systemem nauczania na uczelniach artystycznych. Te dwa systemy są dramatycznie różne i naprawdę trudno powiedzieć, który jest lepszy albo efektywniejszy i który "produkuje" bardziej uznanych artystów.

th: Jakie główne różnice dostrzegasz w tych systemach edukacji jako Assistant Professor? (th: odpowiednik polskiego adiunkta)

Kalina: Po dwóch latach mojej pracy na tym stanowisku jestem w stanie dostrzec, jak bardzo system edukacji w USA jest zależny i podyktowany specyfiką kraju, przede wszystkim jego wielkością, podziałem na stany, historią i różnorodnością etniczną i rasową. Amerykańskie programy artystyczne są częścią uniwersyteckiej edukacji.Jednym słowem, sztuka - Art, jest jednym z wydziałów czy też kierunków a ściślej collegów, oferowanych na uniwersytecie a nie jak w Polsce, gdzie sztukę studiuje się w osobnej wyższej uczelni, czyli ASP we Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu, Warszawie etc. Zasadniczą różnicą jest zazwyczaj selekcja studentów na pierwszy rok studiów. W USA model selekcji podobny jest do polskiego, z pewnego rodzaju egzaminem wstępnym. Odbywa się on dopiero, gdy kandydat zdecyduje się na kontynuację studiów na poziomie magistra (Master of Fine Arts, MFA). Natomiast, gdy studenci zaczynają college, tzw "Undergraduate Studies", zaraz po szkole średniej, warunkiem dostania się na kierunek "sztuka" jest zazwyczaj jedynie GPA, czyli wykalkulowana średnia ocen z liceum ogólnokształcącego. Studenci na tym poziomie nie muszą udowadniać, że mają jakiekolwiek pojęcie o sztuce, nie muszą też przystępować do żadnego artystycznego egzaminu a portfolio nie jest od nich wymagane. To powoduje, że do programu przystępują zarówno studenci, którzy są bardzo zainteresowani sztuką i mają zdolności artystyczne, które są od pewnego czasu rozwijane, jak i studenci, którzy mają bardzo niewielkie pojęcie o sztuce i przystępują do programu bez żadnego przygotowania. Studenci w collegach w USA (tzw College Students) dość często zmieniają kierunki studiów, zazwyczaj w ciągu kilku pierwszych semestrów. Niektórzy odkrywają w sobie pasję do sztuki i nadal chcą ją kontynuować, inni rezygnują i zmieniają kierunek. W Polsce, przynajmniej kiedy ja studiowałam, było tak, że kiedy zdecydujesz się na dany kierunek to już kontynuujesz. W Polsce studia są nieodpłatne (to druga zasadnicza różnica) i konkurencja jest ogromna przy zdawaniu egzaminów wstępnych na dany kierunek. Tak więc jak się już zdecydujesz i "dzięki bogu" dostaniesz jako jeden z niewielu to już starasz się skończyć z jak najwyższą średnią. W systemie amerykańskim podoba mi się to, że jest on w pewnym sensie bardzo demokratyczny i pozwala młodym ludziom, którzy mają zazwyczaj "naście" lat, gdy przystępują do studiów wyższych, na więcej wolności i czasu w ostatecznym wyborze zawodu. Dla mnie jako nauczyciela sztuki, najbardziej fascynujące jest to, że dzięki temu systemowi, niektórzy studenci mają możliwość odkryć w sobie artystę, nie wiedząc wcześniej nic albo niewiele o sztuce.




th: Zostańmy przy temacie. Mogłabyś opowiedzieć nam coś o swojej pracy w Valdosta State University?

Kalina: Jako pracownik naukowy na VSU jestem odpowiedzialna za rozwój w trzech głównych rejonach mojej działalności. Pierwszym i najważniejszym jest nauczanie studentów. Głównie rysunku i dwu wymiarowego designu. Potem jest serwis dla uniwersytetu w postaci uczestniczenia w różnego rodzaju komitetach, senacie i w wydarzeniach promocyjnych. Do tego serwis dla społeczności lokalnej, czyli wolontariat w krzewieniu kultury i sztuki poza uniwersytetem. Trzecim z kolei jest moja profesjonalna działalność, tzw. Research, czyli robienie mojej własnej sztuki. Tak więc pracy jest bardzo dużo. Na uniwersytecie spędzam całe dnie ucząc i uczestnicząc w różnego rodzaju spotkaniach i wspólnych przedsięwzięciach. Narzekam tylko, że niestety na realizację moich własnych planów artystycznych jest zawsze niewiele czasu. Staram się nadrabiać kiedy tylko mam możliwość. Zazwyczaj w ciągu przerw semestralnych.

th: Co właściwie daje artyście solidna edukacja sztuki – jeżeli tak można to nazwać.

Kalina: Ja naprawdę nie wiem co to znaczy "solidna edukacja artystyczna" Jakie są parametry "solidnej" edukacji? Czy ktoś je naprawdę wyznaczył? Warto się zastanowić czy zaliczenie pewnej liczby lat studiów i osiągnięcie tytułu w jakimkolwiek systemie edukacji artystycznej jest wystarczające na uzyskanie solidnej artystycznej wiedzy. Będąc artystą, wiadomo, że tak naprawdę edukacja artystyczna trwa całe życie.

th: Solidna edukacja artystyczna może dać np tytuł Master of Fine Arts ;) Co Tobie dał ten tytuł? jakie korzyści wiążą się z jego posiadaniem?

Kalina: Dla mnie oczywiście korzyścią było to, że mogłam się ubiegać o stanowisko naukowe na amerykańskich uniwersytetach i dzięki temu zapewnić stały dochód. Jednocześnie jestem artystą i mogę się rozwijać jako profesjonalna artystka. Ogólnie - i też nadal taka opinia panuje w USA - artystom z tytułem MFA jest o wiele łatwiej rozwinąć się i mieć uznaną karierę artystyczną zarówno w systemie galerii, muzeów jak i w kręgach krytyków i dealerów sztuki niż artystom, którzy nie mają ukończonej szkoły artystycznej lub mają jedynie stopień bekalarski, tzw BFA (th: tytuł otrzymywany po czterech latach collegu amerykańskiego)


 
th: Swoje prace podzieliłaś dokładnie na 7 kategorii. Mogłabyś przybliżyć nam trochę "Studies in Energy" oraz "Precipitation"?

Kalina: Nawiązujesz tu do moich dwuwymiarowych prac, które są w większości rysunkami na różnego rodzaju podłożach z wykorzystaniem różnego rodzaju materiałów. Stąd też wynika ich logiczny podział na pewnego rodzaju serie lub grupy tematyczne. Ostatnio zaczęłam używać techniki rysowania srebrnym stylusem na zagruntowanym podłożu. 

th: "Stylus na zagruntowanym podłożu" brzmi groźnie (śmiech) Jaki efekt daje ta technika?

Kalina: Może tylko brzmi groźnie. Atutem tej techniki jest to, że pozwala ona tworzyć bardzo delikatne rysunki z niesamowicie cienką linią. Właśnie "Precipitation" jest serią rysunków zrobionych w tej technice. Każdy rysunek składa się z ogromnej ilości drobnych, kulistych kształtów, nagromadzonych i rozprzestrzenionych w taki sposób, że nawiązują one do kształtu galaktyk, konstelacji gwiazd albo też są one osadzone w strukturze sieci wielościanów Archimedesa.

th: Robi wrażenie...

"Precipitation"





th: A "Studies in Energy"?

Kalina: To seria prostych rysunków, wykonanych w graficie na plastikowym papierze zwanym Yupo.

Koncentrują się one na prostej formie linii, która faluje i się powtarza, kreując przenikające się płaszczyzny sieci. Te rysunki zdecydowanie były zainspirowanie diagramami fal elektromagnetycznych, dźwiękowych jak i teorią strun.





th: Czyli można powiedzieć, że prace te wynikają z Twojego zainteresowania fizyczną budową wszechświata i nie zawsze jasnymi zjawiskami, które tam panują?

Kalina: Tak. Trafiłeś w sedno. Nie jestem fizykiem ani naukowcem i wiele z tego, co się tam dzieje nie rozumiem. Fascynują mnie zjawiska i procesy, które kształtują naturę i wszechświat w tak nieprawdopodobnie piękny i logiczny sposób. Jest to dla mnie dość tajemnicze i nie do końca zrozumiałe. Inspiruję się światem, który mnie otacza w jego najmniejszej i największej formie.

th: O tak, bardzo ciekawy temat. Z jednej strony potężna, niewyobrażalna dla człowieka skala wszechświata i obiektów, które się w nim znajdują a z drugiej strony atomy i struny. Do tego okazuje się, że ta największa skala rządzi się zupełnie innymi prawami niż ta najmniejsza. Może dlatego kosmos jest tak fascynujący i inspirujący dla artystów (śmiech). 

Kalina: Dla mnie z pewnością. Uwielbiam przeglądać książki naukowe z ilustracjami komórek, atomów, molekuł, schematami które ukazują ich chemiczną budowę ale też z konstelacjami gwiazd.

th: Czy w swoich pracach dążysz do wywołania u odbiorcy konkretnych efektów, uczuć, wrażeń czy raczej wolisz, żeby sami wyciągali wnioski?

Kalina: Chcę aby moje prace intrygowały odbiorców, będąc jednocześnie wyzwaniem zarówno sensualnym jak i intelektualnym. Poprzez moją sztukę oferuję im uczucie przynależności do czegoś większego i silniejszego niż oni sami. Chcę aby publiczność poczuła się choć przez krótki i nie w pełni zrozumiały moment, że jest częścią natury i wszechświata. Przez moje prace, przede wszystkim moje instalacje, chcę dostarczyć ludziom przeżyć estetycznych, które nie poddają się łatwemu wyjaśnieniu. Bardzo ważne jest dla mnie to, żeby pierwszą reakcją publiczności było zdziwienie albo lepiej- zdumienie, które przechodzi powoli w refleksje nad uczuciami, których doświadczają.








th: Chciałbym porozmawiać o Twojej współpracy z amerykańską artystką Erin Curry (strona internetowa). Muszę przyznać, że jej efekt zrobił na mnie duże wrażenie. Jak się poznałyście i jak narodził się pomysł zrobienia czegoś wspólnie?

Kalina: Poznałyśmy się z Erin, gdy studiowałam w Gainesville na Uniwersytecie Florida. Była wtedy artystką ze stopniem bakalarskim, mieszkającą w tym samym mieście. W tej chwili Erin studiuje w stopniu magisterskim na tej samej uczelni. Poznałyśmy się dzięki naszej wspólnej znajomej a jednocześnie mojej profesor sztuki, która później przygotowywała mnie do dyplomu. Któregoś dnia Erin przyszła do mojego studia z wizytą, później ja odwiedziłam ją. Po kilku takich wizytach i długich rozmowach o sztuce, stwierdziłyśmy, że współpraca może okazać się całkiem ciekawym eksperymentem.

th: I stwierdziłyście, że w takim razie nie ma co zwlekać i bierzecie się do roboty ?:)

Kalina: Dokładnie! Był to, jak pamiętam koniec roku akademickiego i początek lata. Zdecydowałyśmy, że będzie to najlepszy i najbardziej sprzyjający moment na taki eksperyment.

th: Skąd nazwa Waszego wspólnego projektu - "Playing Thoughts"?

Kalina: Nazwa naszego "zespołu" narodziła się z rozmaitych rozmów, które toczyły się pomiędzy nami od momentu poznania. Playing Thoughts w dokładnym tłumaczeniu na angielski oznacza "plecenie myśli" albo lepiej; "zaplątane myśli", co przypomina trochę taki zaplątany warkocz. Tak więc punktem wyjścia były nasze częste wymiany myśli i to, że różnimy się jako artystki.

th: Jak wyglądało ustalanie tego w jakim kierunku pójdzie Wasz wspólny projekt?

Kalina: Początek był dość trudny pod względem znalezienia wspólnego języka. Postanowiłyśmy dać sobie trochę czasu na jego znalezienie. W ten sposób narodziła się idea wymiany myśli "wizualnych". Myśli, które były pewnego rodzaju wizualną korespondencją pomiędzy dwoma różnymi artystami. Ta wymiana przybrała formę aranżacji „Arrangements”, w oryginalnym tytule, które składały się z drobnych przedmiotów, które każda z nas osobno wykorzystywała w tym czasie w swojej indywidualnej sztuce i które tworzyły unikalną atmosferę pracowni. 

th: Jakie były to przedmioty? 

Kalina: Różnego rodzaju... Używałyśmy zazwyczaj materiałów, które miałyśmy akurat w pracowni, takie jak nici jedwabiu, przędza, nici konopii, wosk, różnego rodzaju papiery i tkaniny z których robiłam wycinanki. W skład aranżacji wchodziły też bibeloty, korale, stare zużyte zamki, klamki, odważniki od zegara znalezione w secondhandzie albo na E-bey'u, z których często robiłyśmy formy w gipsie a potem w wosku lub paper-mache. Ustaliłyśmy, że na początku ograniczymy się do tej bezgłośnej wymiany myśli polegającej na ułożeniu i pozostawieniu kilku przedmiotów na stole przez jedną z nas (to był tzw. "początek rozmowy") tak, żeby druga z nas odpowiedziała przez przearanżowanie tych przedmiotów i dodanie nowych. I w ten sposób jedna aranżacja, czyli "rozmowa" mogła trwać przez kilka dni. Jednocześnie pracowałyśmy nad kilkoma innymi aranżacjami.

th: Co było w Twojej ocenie najważniejszym elementem tej pracy?

Kalina: Bardzo ważnym elementem projektu była dokumentacja fotograficzna aranżacji za każdym razem kiedy się one zmieniały. Po kilku dniach, może po kilku tygodniach zaczęłyśmy bardziej aktywnie współpracować i działać na większą skalę, czerpiąc pomysły z naszego pierwszego eksperymentu z aranżacjami. W taki sposób powstała między innymi nasza wspólna aranżacja "Babie Lato", gdzie tytuł, kształty, wykorzystane materiały i kolorystyka nawiązują wyraźnie do Polskości a jednocześnie mieszają się z elementami wschodu (latawce z jedwabiu) jak i też folkloru amerykańskiego. 

//efekt pracy Kaliny i Erin. 





th: Masz w planach kolaboracje z innymi artystami? A może jeszcze raz zrobisz coś z Erin?

Kalina: Akurat jeszcze przed wakacjami planowałyśmy, żeby powrócić do współpracy w lecie i stworzyć wspólnie coś nowego ale obawiam się, że moje wakacje są już za bardzo zaplanowane i prawdopodobnie będziemy musiały odłożyć to do następnej przerwy semestralnej na uniwersytecie.

th: A inni artyści?

Kalina: Myślę nad kilkoma innymi kolaboracjami z artystami z innych stanów w USA ale również ostatnio z osobą spoza artystycznego kręgu, czyli naukowcem a konkretnie astrofizykiem. Wszystko jest póki co na etapie rozmów i planów i zależy od wielu czynników zewnętrznych a przede wszystkim od czasu, którego mi ostatnio bardzo brakuje.

th: Wow! Taka współpraca z astrofizykiem jest niesamowitym pomysłem. Trzymam kciuki, żeby się udało.



th: Słuchasz muzyki w trakcie pracy?

Kalina: Bardzo często słucham radia. W USA jest to najczęściej radio NPR, gdzie można posłuchać wiadomości i przeróżnych dyskusji. Pozwala mi to być zorientowaną, co dzieje się w świecie. Kiedy mi się znudzi, to słucham muzyki.

th: Jakiś ulubiony rodzaj muzyki? Zespoły, wykonawcy?

Kalina: Lubię słuchać St. Vincent, Feist, Regina Spektor. Ze starszych Tori Amos, Fleet Foxes, Radiohead i oczywiście dużo, dużo więcej. Bardzo lubię również muzykę elektroniczną, jak Ellen Allien. 

//Ellen Allien brzmi mistrzowsko


 


Ostatnio słucham też dużo elektro pop, zwłaszcza polskich wykonawców i zespołów jak Julia Marcell, Rebeka, Kamp!, The Dumplings. Te zespoły odkryłam stosunkowo niedawno i przyznam, że zrobiły na mnie niesłychane wrażenie. W Polsce tworzy się świetną muzykę.

th: Porozmawiajmy o Twoich zainteresowaniach poza sztuką. Jak najchętniej spędzasz wolny czas?

Kalina: Zazwyczaj niewiele mam wolnego czasu. W ciągu roku akademickiego prawie każdą wolną chwilę spędzam na tworzeniu sztuki. Moi koledzy i ja śmiejemy się, że jest to właściwie forma wypoczynku, którego pragniemy mieć jak najwięcej. Sztuka jest czymś, co kochamy robić.



th: Lubisz oglądać filmy?

Kalina: Oczywiście.

th: Zatem jaki film zrobił ostatnio na Tobie największe wrażenie?

Kalina: Jeden z filmów, który wywarł na mnie ostatnio największe wrażenie to "The Grand Budapest Hotel" Wesa Andersona. Film jest świetnie zrobiony, z ogromną wyobraźnią i z dokładnością do ostatniego szczegółu. Do tego film jest przezabawny i ze świetną grą aktorską. Zdecydowanie uczta dla oczu.

// trailer bardzo zachęca 


 


th: Nad czym obecnie pracuje pracujesz. Jakieś sprecyzowane plany na przyszłość?

Kalina: W tej chwili jestem artystką w rezydencji artystycznej, zorganizowanej i sponsorowanej przez Crooked Tree Arts Center w Petoskey / Michigan. Pracuję tu nad rysunkami i kilkoma panelami. 

th: Miejsce sprzyja twórczości ?:)

Kalina: Zdecydowanie. Przyroda jest tu fascynująca i jest dla mnie wielką inspiracją. Mieszam moje doznania z codziennych spacerów nad bezkresne jezioro Michigan z moimi dotychczasowymi inspiracjami naturą. Wynikiem tego jest seria kilka "zrytmizowanych" obrazów w tonacjach żywych i połyskujących barw z powtarzającymi się kształtami. Używam też różnych metali jak również bardzo starej techniki rysowania srebrnym stylusem (silverpoint technique)

///Jezioro Michigan:



th: A dalsze plany?

Kalina: Po tej artystycznej rezydencji, będę miała jeszcze dwie inne tego lata. Pierwsza zorganizowana przez Atlantic Center for the Arts w New Smyrna Beach na Florydzie, gdzie przez trzy tygodnie będę pracować nad moimi instalacjami pod kierunkiem uznanej amerykańskiej rzeźbiarki Mildred Howard. Następnie dwutygodniowa rezydencja zorganizowania przez Contemporary Arts Center Woodside w Troy w stanie Nowy Jork.

th: Czyli lato zapowiada się bardzo pracowicie :)

Kalina: Dokładnie tak.




th: Jakie 3 rady dałabyś początkującemu artyście?

Kalina: Właściwie mam ich więcej:

- spędzaj jak najwięcej czasu w pracowni czy swoim studiu, pracując i pracując nad swoją sztuką. Często chodź do galerii, rozmawiaj z artystami, poznawaj nowych, czytaj dużo o współczesnej sztuce i artystycznej scenie - nie tylko w swoim kraju ale i na świecie. Bądź na bieżąco z tym co się dzieje obecnie w sztuce i pytaj siebie; jakie znaczenie ma to, co robisz w odniesieniu do współczesnego świata i tego co się w nim obecnie dzieje.

th: Konkretny zestaw porad. Z pewnością warte nauczenia się na pamięć (śmiech)

Poruszyliśmy dzisiaj wielokrotnie temat kosmosu i wszechświata. Czy jest Wszechświat dla Ciebie?

Kalina: Wszystkim i niczym. Wszechświat jest czymś niesłychanie konkretnym a jednocześnie niezrozumiałym i niematerialnym. To jest największa i najpiękniejsza tajemnica z jaką dane jest mi żyć.



 

Zapraszamy do zapoznania się ze stroną internetową Kaliny
Odwiedź również nasze pozostałe profile: