19 czerwca 2014

Kalina Wińska / Wywiad. część 1.

TH&Stary Van Dam Starry







"Dla mnie jako nauczyciela sztuki, najbardziej fascynujące jest to, że dzięki temu systemowi, niektórzy studenci mają możliwość odkryć w sobie artystę, nie wiedząc wcześniej nic albo niewiele o sztuce.



th: Jak mija Ci dzień?:)


Kalina:Kalina: Świetnie i bardzo pracowicie. Jestem w tej chwili w Północnym Michigan, gdzie będę jeszcze przez tydzień w ramach artystycznej rezydencji czyli Crooked Tree Art Center Residency Program. Jest to czarujące miejsce otoczone lasami z dostępem do wielkiego jeziora Michigan, które znajduje się zaledwie parę kroków od domu. Jest tu znacznie zimniej niż w upalnej Georgii, gdzie mieszkam. Pogoda przypomina mi polską, wczesną wiosnę gdzieś w górach.

th: Skoro o Polsce mowa... Kiedy najbliższa wizyta?

Kalina: W Polsce będę w lipcu, głównie we Wrocławiu.

th: Jakieś sprecyzowane plany co do pobytu?

Kalina: Planuję odwiedzić moich przyjaciół i znajomych ale też odpoczywać wśród rodziny. Raczej trudno mi będzie spocząć w jednym miejscu. Okazuje się, że jeden miesiąc w Polsce ledwie mi wystarcza, żeby nacieszyć się wszystkimi i wszystkim co Polskie. Kiedy widzę się ze znajomymi, zawsze jest tyle do opowiedzenia i wysłuchania.

th: Za Wrocławiem pewnie tęsknisz? :)

Kalina: Uwielbiam Wrocław i zawsze staram się spędzić jak najwięcej czasu w tym mieście, odwiedzając znajomych. Wychodzimy do kina na polskie albo europejskie filmy, których w USA nie mam jak zobaczyć. Chodzimy do teatru bo tego też niestety mi bardzo brakuje. Również do wrocławskich galerii, na letnie koncerty na rynku i oczywiście na zakupy. Tym razem planuję być w Polsce trochę dłużej niż miesiąc.

th: A potem powrót do pracy?

Kalina: Tak. Pracuję ucząc na uniwersytecie przez dziesięć miesięcy w roku. Pozostałe dwa miesiące w lecie mam wolne. Wykorzystuję je na podróże, artystyczne rezydencje i na rozwój mojej artystycznej kariery.








th: Masz jakieś konkretne, dominujące skojarzenia z Wrocławiem?

Kalina: Wrocław jest dla mnie miastem, które tętni życiem kulturalnym i zawsze jest otwarte na nowości artystyczne. Dla mnie najważniejsze jest to, że doświadczanie kultury w tym miejscu w jakiejkolwiek postaci jest dostępne dla każdego i jest praktycznie za darmo. Kiedy mieszkałam we Wrocławiu i studiowałam na Akademii Sztuk Pięknych, chwaliłam sobie, że wszędzie było mi blisko: na uczelnię, do kina, teatru, na rynek, do dyskotek, na zakupy. Jak na piechotę za daleko, to tramwajem. Tak więc można powiedzieć, że Wrocław kojarzy mi się z wygodą ale też z łatwym dostępem do kultury na wysokim poziomie, z różnorodnością rozrywki, z mnóstwem ciekawych miejsc, które wpisują się idealnie w miejską tkankę Wrocławia i nadaję mu szczególny charakter.

th: Można powiedzieć, że bardzo konkretnie podeszłaś do kwestii edukacji związanej ze sztuką. Najpierw Uniwersytet HBK Braunschweig (Niemcy), potem ASP Wrocław, następnie School of Art and Art History University of Florida, gdzie uzyskałaś tytuł “Master of Fine Arts” aż wreszcie zostałaś “Assistant Professor” na Valdosta University (Georgia,USA). Robi wrażenie… Mogłabyś opowiedzieć trochę o przebiegu tej edukacji?

Kalina:To trochę skomplikowane, przyznaję. Nie wiem, czy mogę powiedzieć, że moje decyzje w związku z edukacją były wykalkulowane albo, że były konkretne. Wynikało to raczej z romantycznego podejścia do sprawy (śmiech). Więcej było tu intuicji niż jakiegokolwiek obrachunku.

th: I jakoś to się wszystko potoczyło... ?:)

Kalina: Tak, można powiedzieć, że odważnie podążałam "za głosem serca" (śmiech) 
A tak poważnie, to wydaje mi się, że byłam niedojrzała w myśleniu o sztuce, w jej rozumieniu i rozumieniu mojego miejsca w sztuce. Oczywiście każdy młody artysta ma podobne myśli. Po prostu czułam, że jestem bardzo naiwna a pragnęłam tworzyć sztukę, która miałaby jakieś ciekawe przesłanie, była dobra i oczywiście oryginalna. Byłam też ciekawa świata, chciałam podróżować. No więc otrzymałam Socrates Erasmus stypendium, które umożliwiło mi studiowanie przez jeden semestr na Uniwersytecie w
Braunshweigu w 2007 roku. 

th:  Pewnie miło wspominasz ten okres? ;)

Kalina: Oczywiście! Był to fantastyczny czas. Bardzo podobało mi się w Niemczech. Wzięłam dziekankę na ASP we Wrocławiu i postanowiłam znaleźć pracę jako Au Pair w Niemczech, dzięki czemu mogłam pozostać tam przez kolejny rok, ucząc się języka niemieckiego, poznając tamtejszą kulturę i sztukę.

th:  A jak trafiłaś do USA?

Kalina: Właśnie w Niemczech poznałam ludzi, którzy zainspirowali mnie do wyjazdu do Stanów aby kontynuować naukę na tamtejszych uniwersytetach. 

th:  pewnie nie było łatwo...chociażby przez wzgląd na koszty studiowania w USA

Kalina: Oczywiście, jak większości z nas w Polsce, studiowanie na jakimkolwiek uniwersytecie w USA wydaje się nieosiągalne ponieważ koszt płatnych studiów jest tam zazwyczaj nieprawdopodobnie wysoki. Rozwiązaniem tego było ubieganie się o uniwersyteckie programy, które oferują stypendia pozwalające na pokrycie kosztów studiowania i dodatkowo wspomagają w odciążeniu kosztów utrzymania. 

th:  Łatwo dostać takie stypendium?

Kalina: Warunkiem uzyskania takiego stypendium są bardzo dobre wyniki w nauce i wspaniałe portfolio artystyczne. Innymi słowy: trzeba być bardzo dobrym w tym co się robi i to udowodnić. Dostać się również nie jest łatwo bo zazwyczaj jest tylko kilka miejsc. W moim przypadku były tylko trzy miejsca a kandydatów bardzo wielu.


  

th: Jakich kandydatów najczęściej szukają amerykańskie uczelnie? 

Kalina: Amerykańskie uniwersytety są bardzo zainteresowane kandydatami, którzy są oryginalni, pochodzą z innej kultury albo są obcokrajowcami.

th: Jak uważasz, dlaczego akurat takich kandydatów poszukują?

Kalina: Jest to podyktowane różnego rodzaju prawnymi regulacjami, nastawieniem na multikulturowość, prawem o niedyskryminacji ze względu na rasę, grupę etniczną, kolor skóry etc. W pewnym sensie jest to wpisane w ducha amerykańskiego narodu i jest częścią filozofii amerykańskich wyższych uczelni, które dążą do większej różnorodności. Ta z kolei gwarantuje innowacyjność i unowocześnienie.






th: Zauważyłaś jakieś różnice w podejściu do samej sztuki i edukacji związanej ze sztuką przez Niemców, Polaków i Amerykanów?

Kalina: Myślę, że najbardziej kompetentna jestem w wymienieniu różnić pomiędzy polskim i amerykańskim systemem nauczania na uczelniach artystycznych. Te dwa systemy są dramatycznie różne i naprawdę trudno powiedzieć, który jest lepszy albo efektywniejszy i który "produkuje" bardziej uznanych artystów.

th: Jakie główne różnice dostrzegasz w tych systemach edukacji jako Assistant Professor? (th: odpowiednik polskiego adiunkta)

Kalina: Po dwóch latach mojej pracy na tym stanowisku jestem w stanie dostrzec, jak bardzo system edukacji w USA jest zależny i podyktowany specyfiką kraju, przede wszystkim jego wielkością, podziałem na stany, historią i różnorodnością etniczną i rasową. Amerykańskie programy artystyczne są częścią uniwersyteckiej edukacji.Jednym słowem, sztuka - Art, jest jednym z wydziałów czy też kierunków a ściślej collegów, oferowanych na uniwersytecie a nie jak w Polsce, gdzie sztukę studiuje się w osobnej wyższej uczelni, czyli ASP we Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu, Warszawie etc. Zasadniczą różnicą jest zazwyczaj selekcja studentów na pierwszy rok studiów. W USA model selekcji podobny jest do polskiego, z pewnego rodzaju egzaminem wstępnym. Odbywa się on dopiero, gdy kandydat zdecyduje się na kontynuację studiów na poziomie magistra (Master of Fine Arts, MFA). Natomiast, gdy studenci zaczynają college, tzw "Undergraduate Studies", zaraz po szkole średniej, warunkiem dostania się na kierunek "sztuka" jest zazwyczaj jedynie GPA, czyli wykalkulowana średnia ocen z liceum ogólnokształcącego. Studenci na tym poziomie nie muszą udowadniać, że mają jakiekolwiek pojęcie o sztuce, nie muszą też przystępować do żadnego artystycznego egzaminu a portfolio nie jest od nich wymagane. To powoduje, że do programu przystępują zarówno studenci, którzy są bardzo zainteresowani sztuką i mają zdolności artystyczne, które są od pewnego czasu rozwijane, jak i studenci, którzy mają bardzo niewielkie pojęcie o sztuce i przystępują do programu bez żadnego przygotowania. Studenci w collegach w USA (tzw College Students) dość często zmieniają kierunki studiów, zazwyczaj w ciągu kilku pierwszych semestrów. Niektórzy odkrywają w sobie pasję do sztuki i nadal chcą ją kontynuować, inni rezygnują i zmieniają kierunek. W Polsce, przynajmniej kiedy ja studiowałam, było tak, że kiedy zdecydujesz się na dany kierunek to już kontynuujesz. W Polsce studia są nieodpłatne (to druga zasadnicza różnica) i konkurencja jest ogromna przy zdawaniu egzaminów wstępnych na dany kierunek. Tak więc jak się już zdecydujesz i "dzięki bogu" dostaniesz jako jeden z niewielu to już starasz się skończyć z jak najwyższą średnią. W systemie amerykańskim podoba mi się to, że jest on w pewnym sensie bardzo demokratyczny i pozwala młodym ludziom, którzy mają zazwyczaj "naście" lat, gdy przystępują do studiów wyższych, na więcej wolności i czasu w ostatecznym wyborze zawodu. Dla mnie jako nauczyciela sztuki, najbardziej fascynujące jest to, że dzięki temu systemowi, niektórzy studenci mają możliwość odkryć w sobie artystę, nie wiedząc wcześniej nic albo niewiele o sztuce.



th: Zostańmy przy temacie. Mogłabyś opowiedzieć nam coś o swojej pracy w Valdosta State University?

Kalina: Jako pracownik naukowy na VSU jestem odpowiedzialna za rozwój w trzech głównych rejonach mojej działalności. Pierwszym i najważniejszym jest nauczanie studentów. Głównie rysunku i dwu wymiarowego designu. Potem jest serwis dla uniwersytetu w postaci uczestniczenia w różnego rodzaju komitetach, senacie i w wydarzeniach promocyjnych. Do tego serwis dla społeczności lokalnej, czyli wolontariat w krzewieniu kultury i sztuki poza uniwersytetem. Trzecim z kolei jest moja profesjonalna działalność, tzw. Research, czyli robienie mojej własnej sztuki. Tak więc pracy jest bardzo dużo. Na uniwersytecie spędzam całe dnie ucząc i uczestnicząc w różnego rodzaju spotkaniach i wspólnych przedsięwzięciach. Narzekam tylko, że niestety na realizację moich własnych planów artystycznych jest zawsze niewiele czasu. Staram się nadrabiać kiedy tylko mam możliwość. Zazwyczaj w ciągu przerw semestralnych.

th: Co właściwie daje artyście solidna edukacja sztuki – jeżeli tak można to nazwać.

Kalina: Ja naprawdę nie wiem co to znaczy "solidna edukacja artystyczna" Jakie są parametry "solidnej" edukacji? Czy ktoś je naprawdę wyznaczył? Warto się zastanowić czy zaliczenie pewnej liczby lat studiów i osiągnięcie tytułu w jakimkolwiek systemie edukacji artystycznej jest wystarczające na uzyskanie solidnej artystycznej wiedzy. Będąc artystą, wiadomo, że tak naprawdę edukacja artystyczna trwa całe życie.

th: Solidna edukacja artystyczna może dać np tytuł Master of Fine Arts ;) Co Tobie dał ten tytuł? jakie korzyści wiążą się z jego posiadaniem?

Kalina: Dla mnie oczywiście korzyścią było to, że mogłam się ubiegać o stanowisko naukowe na amerykańskich uniwersytetach i dzięki temu zapewnić stały dochód. Jednocześnie jestem artystą i mogę się rozwijać jako profesjonalna artystka. Ogólnie - i też nadal taka opinia panuje w USA - artystom z tytułem MFA jest o wiele łatwiej rozwinąć się i mieć uznaną karierę artystyczną zarówno w systemie galerii, muzeów jak i w kręgach krytyków i dealerów sztuki niż artystom, którzy nie mają ukończonej szkoły artystycznej lub mają jedynie stopień bekalarski, tzw BFA (th: tytuł otrzymywany po czterech latach collegu amerykańskiego)



To była pierwsza część rozmowy z Kaliną. W części drugiej skupimy się na jej twórczości i jak zawsze na kosmosie ;)

Zajrzyjcie również na nasze pozostałe profile:














Z wyrazami

TH&Stary Van Dam Starry